JAK UKOŃCZYĆ NAPRAWDĘ DŁUGI WYŚCIG? ETAP 3. PUNKT STARTOWY.

Czas czytania: około 3 minuty

JAK UKOŃCZYĆ NAPRAWDĘ DŁUGI WYŚCIG? ETAP 3. PUNKT STARTOWY.

(<<Etap 2)

Opowiedziałem już skąd wzięła się u mnie zajawka do długich dystansów, jak wyznaczyłem sobie cel i jak podszedłem do planowania. Teraz kilka zdań o tym, kim byłem na początku tej drogi. Czy miałem "papiery" na to żeby zostać ultrakolarzem? Jak wyglądały moje predyspozycje, genetyka, do uprawiania tej dyscypliny?

Wtedy jakoś w ogóle się nad tym nie zastanawiałem. Lubiłem robić to robiłem i chciałem więcej. Marzyłem o dużych wyzwaniach i to się liczyło. Wierzyłem, że to wystarczy. Teraz dodatkowo wiem, że ta wiara, to wcale nie było tak mało. To było ważniejsze od predyspozycji.

Za młodu nie byłem kolarzem ani sportowcem. Pierwszy maraton pojechałem w wieku 29 lat. Pierwszy wyścig ultra w wieku 36. Nie miałem i nie mam postury wycieniowanego kolarza. Talent, predyspozycje fizyczne? Oto co napisał fizjolog w raporcie z badań wydolnościowych w 2012 roku:

"Analiza wyników świadczy, że zawodnik jest przeciętnie przygotowany pod względem wydolności tlenowej. VO2max jest na średnim jak na kolarza, poziomie. Jednakże trzeba wziąć pod uwagę, że zawodnik poczynił duży postęp w stosunku do poprzednich badań co wpłynęło na poprawę VO2max, wydaje się jednak, że zawodnik nie posiada właściwości genetycznych typowych dla wytrzymałościowców, którzy to VO2max posiadają na poziomie wyższym niż 60 ml/kg/min. Organizm sportowca posiada niewielką rezerwę w zakresie układu oddechowego na co wskazuje wentylacja min płuc na poziomie 155,1 l/min. U wytrenowanych sportowców wartość ta osiąga 180-200 l/min."

"Zawodnik nie posiada właściwości genetycznych". "Organizm posiada niewielką rezerwę..." W zasadzie po takiej diagnozie powinienem dać sobie spokój z wyścigami...

Ponieważ jednak byłem po dużym wpływem pasji, motywacji wewnętrznej i legendy związanej z RAAM, ten raport potraktowałem jako ciekawostkę i pomyślałem, że za kilka lat będę się z tego śmiał... 

Skoro nie miałem predyspozycji fizycznych, postanowiłem skorzystać z tych talentów, które miałem w garści, czyli umiejętności planowania i analizy danych. W pewnym sensie zanim stawałem na starcie wyścigów, rozgrywałem je w Excelu, biorąc pod uwagę własne dane treningowe i dane wyścigowe innych zawodników. 

O metodach analitycznych będę jeszcze pisał, a teraz chcę podkreślić, że w moim przypadku sprawdziły się następujące reguły:

  • predyspozycje i kondycja w punkcie startowym nie były istotne - liczył się cel i zaplanowany progres do jego osiągnięcia
  • brak talentów które naturalnie zbliżałyby mnie do celu rekompensowałem wykorzystaniem innych, które miałem na pokładzie (chociaż pochodziły one z innych dziedzin niż kolarstwo, czy sport w ogóle)
  • do osiągnięcia celu prowadzą różne drogi, każdy ma swoją adekwatną do zasobów, które posiada
  • braki, niedoskonałości nie powinny być wymówką do zaprzestania realizacji marzeń, a jedynie impulsem do poszukiwania alternatywnych metod

Podobnie jest w życiu zawodowym. Od życiorysu ważniejsze jest to, co chcemy osiągnąć. Takie
mamy czasy. Dynamika życia się zwiększa. Ludzie się przebranżawiają. Ciągle zaczynamy coś na nowo i to że nie mamy studiów w danym kierunku czy doświadczenia, nie powinno być przeszkodą. Oczywiście niektóre drzwi są już zamknięte. W wieku 46 lat nie ma sensu marzyć o ukończeniu Tour de France czy zostaniu pilotem samolotu pasażerskiego, ale liczba drzwi otwartych jest dużo większa niż nam się wydaje.

(Etap 4>>)

  • Autor: Remek Siudziński
  • Data wpisu: 26.04.2024