JAK UKOŃCZYĆ NAPRAWDĘ DŁUGI WYŚCIG? ETAP 4. CZAS NA TRENING

Czas czytania: około 4 minuty

JAK UKOŃCZYĆ NAPRAWDĘ DŁUGI WYŚCIG? ETAP 4. CZAS NA TRENING

(<<Etap 3)

Cel jest. Plan jest. Teraz czas na trening! 

No właśnie. Jak znaleźć czas na trening? Praca na etacie, życie rodzinne, dojazdy itp... A jeszcze trzeba wypocząć!

Będąc na początku drogi trenowałem średnio 4h w tygodniu. Wiedziałem, że to mało. Wiedziałem, że to nic nie szkodzi, bo mam na to metodę. Nie ważne z jakiego poziomu startuję, ważne aby był regularny progres. 

Moją największą treningową inspiracją, wręcz podręcznikiem, z którego korzystałem, była "Biblia treningu kolarza górskiego" Joe Friela. Friel twierdził w niej, że roczny przyrost objętości treningu nie powinien być większy niż 10-15%. Przede mną było jednak duże wyzwanie, więc założyłem że w tej materii odpowiedni będzie progres rzędu 20-30%. Z tego wynikało, że z 4h tygodniowo w danym roku muszę zrobić 5h w następnym, czyli poszukać dodatkowej godziny. Nie było to specjalnie wymagające...

Oczywiście potem było trudniej znaleźć dodatkowe 25% czasu, ale ważne jest, aby zacząć. Dlatego małe obciążenia na początek są dobre, żeby się "rozpędzić" w działaniu. W kolejnych okresach samo działanie, poczucie sprawczości, dodaje sił i łatwiej "się zoptymalizować".

Jak to zrobić? Weźmy na tapet długość snu. Doszedłem do wniosku, że w obliczu czekających mnie wyzwań, będę lepszym zawodnikiem, jeśli zamiast poświęcić dziennie 8h na sen i 0h na trening, będę spał 6h a 2h trenował. A to już 14h w tygodniu. To może być kwestia indywidualna i każdy musi sprawdzić to u siebie, ale zauważyłem, że do efektywnej pracy (a pracuję umysłowo) potrzebuję 6h snu, a do poprawnego wykonania treningu wystarczy mi 5h snu poprzedzającej nocy.

Kolejna metoda to zrównoleglenie działań. W związku z tym, że nie miałem trenażera postanowiłem  pożyczyć go z Decathlonu a w zamian zaproponowałem, że co 2 tygodnie będę robił event na stoisku rowerowym, promując jazdę indoor, wyścigi ultra i organizując konkursy na trenażerze dla odwiedzających stoisko. To był świetny pomysł, bo poza tym, że miałem trenażer za darmo, to miałem miejscówkę, gdzie mogłem na nim robić dłuższe jazdy (w domu było to problematyczne) a dodatkowo promowałem swoje starty w zagranicznych wyścigach, co przekładało się na wzrost wartości marki Ultrakolarz w postrzeganiu przez sponsorów.

Czy bezpośrednio przed ważnymi wyścigami miałem czas dla rodziny? Tak. Jesienią i zimą w weekendy chodziliśmy całą rodziną na siłownię - ja robiłem swój trening, żona ćwiczyła na maszynach, syn bawił się na wiosłach i surfował w necie, a córka bawiła się w pokoju dla dzieci. Wiosną i latem wychodziliśmy razem na rower. Ja miałem trening regeneracyjny a wszyscy razem - miłą przejażdżkę połączoną z kawą i lodami.

Czy miałem czas na rozrywkę niezwiązaną z rowerem? Kino raczej rzadko, ale oglądałem sporo telewizji kręcąc na trenażerze. Podczas lekkiego treningu - filmy, podczas bardziej wymagającego - relacje z wyścigów na Eurosporcie. To ostatnie pomagało w mocniejszym kręceniu. Przed zaśnięciem książka, ale zwykle sportowa, najczęściej coś o Race Across America - dla podkręcenia motywacji. Do tego audiobooki w czasie treningów.

Podsumowując: Warto zdać sobie sprawę, że doba ma nie mniej, ani nie więcej, tylko dokładnie 24h. Trzeba dobrze wykorzystać ten czas. Zwróć uwagę, że w tygodniu jest 168 godzin. 10h to tylko 6% całego czasu, którym dysponujemy. Jeśli podążamy za marzeniem, to czy to marzenie nie jest warte tych 6%?

(Etap 5>>)

  • Autor: Remek Siudziński
  • Data wpisu: 24.04.2024